matce, łajałaby cię; powiedz tylko odźwiernéj żeby tu przyszła i nie rób chałasu.
— Wyszłam cichuteńko i przyszłam do matki, zapytała się mnie, gdzie byłam? powiedziałam zkąd wychodzę, wtenczas wepchnęła mnie do izby mówiąc, że mi tego zabroniła raz na zawsze że raz jeszcze zabrania żebym tam nie chodziła.
— Deszcz ustał, my też wyszliśmy, a schodząc powiedziałam odźwiernéj żeby tam poszła, musiała to nie prędko zrobić, bo dużo mruczała pod nosem jakem jéj zalecała żeby do matki Toussaint udała się.
— Dzień ten przeszedł jak wszystkie inne, tylko że byłam smutniejszą niż zwykle, wzdychałam do powrotu, aby się dowiedziéć co się z moją chorą dzieje. O dziesiątéj godzinie, naśpiewawszy się na wszystkich placach, dziedzieńcach i podwórzach, wróciliśmy.
— Wykradłam się na chwillę, i pobiegłam spojrzéć przez dziurkę od klucza; nie usłyszałam nic, tylko dostrzegłam, że się dwie świece palą w nogach łóżka, które odbijały jakieś dziwno światło, zlękłam się go, wróciłam, i poszłam spać słowa nie przemówiwszy.
— Nazajutrz, ponieważ klucz był w zamku,
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/733
Ta strona została przepisana.