— Ledwie że z mieszkania wyszłam, jakimciś przeczuciem biegłam na tę ulicę, gdzie widziałam owę blond dziewczynkę, która prawie co dzień przynosiła mi kilka sztuk białych pieniędzy: nieraz uzbierałam więcéj, niż cztery franki, ale ponieważ nie nagrodziłoby mi to było jutra, gdybym w tém jutrze mniéj nad naznaczoną summę zebrała, i byłby mnie ojciec zawsze bił po swojemu, oddawałam więc im tylko cztéry franki, a resztę chowałam na dzień przyszły, i na przypadek niezebrania tyle. Gdy już tak byłam czasem przygotowana i opatrzona na przyszłość, biegłam sobie na spacer, a niezależność moja zdawała mi się nieocenioną rzeczą. Miewałam także moje rozrywki, nie raz spotkawszy jaką biédną starą kobietę, dawałam jéj jeden sous, prosząc, żeby się modliła za duszę matki Toussaint, bo przekonaną byłam że ona czuwa nademną.
— Ale co jest najdziwniejszém, że codzień znajdowałam dziewczynkę na tém samem miejscu o którym ci mówiła, zdawała się czekać na mnie, a nawet jednego dnia przemówiła do mnie:
— „Dla czego codzień przychodzisz tutaj spiéwać?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/741
Ta strona została przepisana.