— „Tak jest, przychodzi do sztachetów zawsze o północy, a ja do niego zchodzę.
— „Ah! kochana panno! co też ty robisz.
— „Ale już od trzech dni nie widziałam go.
— „Widzisz panna, że już nie myśli pewnie o tobie.
— „Przeciwnie, ja już nie jestem wolną; domyślają się czegoś i pilnują mnie, dla tego rachowałam tylko na ciebie.
— „A to jakim sposobem?
— „Żebyś mu odnosiła moje listy.
— „Ach! panno to niepodobieństwo.
— „Dla czego?
— „Gdyby się matka panny dowiedziała, toby mnie wypędziła ztąd... w cóżbym się natenczas obróciła.
— „Jabym ci dała pieniędzy.
— „Oh! panno! wykrzyknęłam wtedy, oh to okropne co mi panna mówisz w téj chwili; ja nie pieniądze ale pannę boję się utracić.
— „Więc mi odmawiasz?
— „Muszę.
— „Idź że sobie na zawsze.
— Oddaliłam się płacząc.
— Pobiegła za mną.
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/758
Ta strona została przepisana.