Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/775

Ta strona została przepisana.

wać mój protektor, jak go matka moja nazywała; otworzyłam, był to on właśnie.
— Muszę przyznać, że wszystko zniewalało mnie dla niego. Był to człowiek najwięcéj trzydzieści dwa lata mający, z dowcipném spojrzeniem, z ruchami wytwornemi, z zębami białemi, gustownie ubrany, przebijała w nim zarazem słodycz i surowość, wiele wdzięku ale i woli silnéj, może nawet trochę tyranii; musiał to być człowiek wyższy od pospolitych.
— Po przywitaniu, poprowadziłam go do mego salonu, pokazałam mu fotel, sama wzięłam drugi i tak usiedliśmy. Byłam ciekawa co on mi powie. Zaczął od przypatrywania mi się od stóp do głowy, po którym to przeglądzie uśmiech zadowolenia przebiegł mu po twarzy, zarazem z jakąś pychą w spojrzeniu: to ciche pochlebstwo zrobiło mi wielką przyjemność, i gdy podniosłam oczy, które byłam na dół spuściła, nie przez świętoszkostwo udane, ale dla tego żem się prawdziwie zmieszała; odpowiedziałam na jego uśmiech, uśmiechem tyle może co i jego miłym. Zbliżył się do mnie, położył kapelusz, wziął moje ręce w swoje i odezwał się:
— „Moje dziecię, twoja matka musiała ci zapowiedzieć moje odwiedziny.