go świata; ja przesadzając nadzieję; tak dojechaliśmy do Arles. Przybywszy do tego miasta, zaprowadził nas do hotelu północnego; i zajął się żeby wszystkie nasze rzeczy tam przeniesiono. W kilka chwi późniéj, wrócił do nas. Niepodobna było znaleść na świecie usłużnejszego i grzeczniejszego człowieka; poszedł potém na wspólny obiad, (table d’hôte) mówiąc: że po księżycu obejrzy szranki, co mnie wcale, jako utrudzoną, nie kusiło mu towarzyszyć. Marya i ja jadłyśmy w swoim pokoju: nazajutrz o szóstéj zrana byłyśmy już na statku, który nas miał odwieść do Marsylii, zawsze pod opieką naszego nieznajomego.
— Zdawał się być tak samo smutnym jak dnia wczorajszego, ale miał takie sposoby tłomaczenia swego smutku, że wzbudzał pociąg mimowolny. Mówił mi: że w dzieciństwie stracił ojca, a matki nigdy nie znał, ale z takiém czuciem z taką czcią mówił o swoich rodzicach, żem sobie wystawiała tylko, jak to dziecię moję wspominać, mnie po mojéj śmierci będzie, i dziękowałam Bogu, że wlał w serce dziecięcia tyle wdzięczności dla matki. Naostatek, mówił mi o takich tylko rzeczach, które, gdyby nawet przed najsamolubniejszemi niewiastami powtarzane
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/818
Ta strona została przepisana.