dziecko, którego byłem towarzyszem, a teraz przyjacielem.
— „Przeszliśmy do przyległego buduaru, i pojmujesz pan, miłą i długą rozmowę jakąśmy mieli. On, także przypadkiem jak ja, znalazł się w Anglii i wkrótce miał wracać do Francyi. Ojciec i matka jego już nie żyli; uważałem w nim jakiś zwrot do pobożności, w kroju sukien cóś księżego, głos i charakter miał nadzwyczaj miły, słodki, łagodny. Długośmy mówili o dzieciństwie, o wsi gdzieśmy się chowali, o matce Honoracie, i o małym białym domku. Zajrzeliśmy w dawne życie, w którem każdy prawie człowiek ma tyle szczęścia i pamiątek: przyznałem mu się do mojéj niewdzięczności, bo od dziesięciu lat nie starałem się dowiedziéć, co się dzieje z naszą mamką, a przecież jedyną matka moją.
— „Nie tak się działo z Karolem; zawsze dobry, uprzejmy, nie stracił jéj z pamięci.
— Trzy lub cztery razy odwiedzał ją, bo żyła jeszcze. Nic się nie zmieniło w małym domku, słońce go zawsze złociło, kury zawsze gdakały i kręciły się blizko proga, tylko Turek pies z Nowéj Ziemi, po ośmnastym pełném szlachetności i sumienności loku życia
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/82
Ta strona została przepisana.