ści południowéj Francyi. Gdy spostrzegł matkę, niedoopisania miły uśmiech szczęścia znać z serca, przebiegł mu po twarzy.
— „Dzień dobry matko! odezwał się całując strarą, która się zaczęła poprawiać dla zbliżenia się do niego.
— „Dzień dobry mój synu! cóż to mi znów przynosisz? czyż ty chcesz zniszczyć się już dla mnie zupełnie?
— „Nie ma tego niebezpieczeństwa, to są pomarańcze, a wiesz przecie że tutaj nie bardzo drogie.
— Patrzyłam z rozczuleniem na tę scenę, powtarzając sobie w duchu: więc są jeszcze na ziemi prawdziwe matki i prawdziwi synowie? młody człowiek postrzegł że się patrzę na niego, wtedy usiadł przy mojéj sąsiadce, i na wzajem ciągle się na mnie patrząc, pewnie ją o mnie zapytywał, bo słuchał co mu matka mówiła, a ze mnie oka nie spuścił. Pozostał jeszcze może z dziesięć minut przy łóżku matki, ale już ani słowa nie słyszałam co rozmawiali, tylko gdy odchodził, jeszcze na mnie rzucając spojrzenie, wymówił: do po jutra!
— Byłam zdrowsza, moja sąsiadka dzieliła się ze mną swemi pomarańczami, i bez prze-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/842
Ta strona została przepisana.