Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/848

Ta strona została przepisana.

czności jęk dziecię. A w wieczór zaczęłam łajać mego wspaniałego przyjaciela, za nadto wielką hojność jego, potém mu dziękowałam śpiewając wszystko co tylko chciał. Był zachwycony. O północy nie myślał jeszcze o odejściu, późniéj odchodząc powiedział mi, że odtąd już tylko tą nadzieją żyć będzie, że mnie nazajutrz wieczorem śpiewającą usłyszy, bo głos mój był rajem dni niego.
— Nazajutrz, ta sama muzyka i ta sama rozkosz dla wszystkich. Stara kobieta nieposiadała się z radości, że mój śpiew tak uszczęśliwiał jéj syna, który powiedział mi, że nie chce abym pracowała, że kiedy się ma taki głos i takie palce jak moje, to te powinny tylko służyć i dopomagać pierwszemu a nie zatrudniać się igłą i bielizną. Chociaż sobie gadał co mu się podobało, ja z mojéj strony nieprzestawałam pracować wczasie jego nieobecności; lecz wieczorem, gdy nadchodziła godzina w której zwykle, przychodził, siadałam do fortepianu, aby na sam początek przybycia mój głos posłyszał. Miałam dla niego jedno z tych uczuć czystych, braterskich, jakieby dusze uwolnione z ciał mogły mieć jedne dla drugich; w niebytnosci czasem matki jego, uważałam, że się zbliżał do mnie,