dzić na miejscu, biegł zaraz do Lei albo na przechadzkę.
Oczekiwany dzień nadszedł przecie.
Ten dzień cały, to jest do szótéj godziny w wieczór, tenor przepędził u Lei; o ósméj godzinie miał ukazać się na scenie; porzucił więc kochankę i poszedł się ubierać.
Gdy niezmiernie zamyślony powracał i zajęty był swoim wystąpieniem a naglony godziną, usłyszał w jedném oknie, przy ulicy przyległéj domu śpiewaczki, śpiewającą papugę: Tak, złoto jest tylko chimerą. Był to głos jego papugi, albo, jeżeli nie jego papuga to śpiewała, przynajmniéj dziwne jakieś podobieństwo istniało między tym ptakiem, a tym którego w Paryżu zostawił.
Gdyby był piorun uderzył u stóp naszego bohatera, mniejby nim został zdziwiony.
Spojrzał na zegarek, zważył że może ukraść pięć minut czasu, wszedł zatém do domu: służąca stała w progu.
— Pani masz papugę w domu.
— Tak jest panie.
— A do kogo należy?
— Do jednego cudzoziemca.
— Który się nazywa?
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/904
Ta strona została przepisana.