łożenie Rodryga, uniesienie złości impresaria i pusty śmiech widzów.
Ucieczka Tristana była tak raptowna, z taką siłą wykonana, że nikt nie miał przytomości zatrzymać go; przeszedł kulisy, udał się na korytarze prowadzące do sali, w chwili kiedy do niéj miał ze swojéj strony drzwi otworzyć, impresario ze swojéj także je otworzył; obydwa twarzami się spotkali ledwie że nie uderzyli. Wystawcie sobie dwa posągi, jeden Pustoty a drugi Strachu uderzające o siebie; nigdy marmury na grobach nigdy w okropnych baladach o strachach, nigdy nawet w przerażających dziwnych snach, nie można było wyobrazić sobie, a cóż dopiero oczami ujrzeć bledszéj twarzy od twarzy biednego impresaria; ten nieszczęśliwy ze szczytu radości i szczęścia spadł tak nieprzygotowanie do bojazni, że twarz jego zdaje się nawet rysy jéj zmienione zostały; usta otwarte, policzki przeciągnięte, zapadłe i blade, oddech krótki suchy, pałający, nogi tak pod nim drżały że zdawało się iż padnie i skona.
— Gdzie lecisz? wykrzyknął, resztką zbywającego mu w piersiach głosu, zamykając drzwi i sobą tamując przejście Tristanowi.
— Pozwól mi pan przejść! wyjęknął Fabiano
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/916
Ta strona została przepisana.