Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/921

Ta strona została przepisana.

siewzięcia, ale na pierwsze stuknięcie do drzwi, znów powrócił do projektu uciekania oknem. Zdało mu się natenczas, że drzewo rosnące przed oknami, gałeź jedną jakby rękę do niego wyciągało, że gdyby się dobrze rzucił, byłby wstanie pochwycić ją w skoku i za jéj pomocą na dół się dostać. Uderzenia we drzwi zaczęły się powtarzać i stawać coraz częstszemi, wyrzucił więc kapelusz i płaszcz na ogród, wstąpił na wierzch okna i rzucił się w powietrze. Szczęściem zdołał uchwycić gałęź, która gdy się nagle pod nim ugięła, uczuł jakąś niespokojność przez chwilę, lecz z gałęzi na gałęź, raniąc sobie trochę ręce, dostał się do pnia, któren objąwszy rękoma, jakby był Pilad Oresta objął, tryumfalnie dostał się do ziemi.
Natenczas podniósł kapelusz i płaszcz swój i myślał tylko o sposobie wydobycia się z ogrodu. Tym razem już nie potrzebował spuszczać się, ale i owszem wstępować musiał, i już nie skakać z okna na ziemię ale z ziemi skoczyć na mur.
Gdy szukał miejsca, z któregoby wieść na wierzch muru najdogodniéj mu było, posłyszał głosy. Spojrzał się ku oknom i ujrzał je bardzo oświetlone. Schronił się w gęstwinę i widział