przesuwające się cienie jakby kilku osób po za szybami. Domyślił się, że drzwi wybili i szukali go zawzięcie. Dobrze więc zrobił że uciekł, tém więcéj, że prócz lekkich zadarć po rękach, nic sobie złego nie zrobił, i że aby go tylko nie przyszli szukać do ogrodu, miał zawsze nadzieję że się z niego wydobędzie.
Ujrzał światła zbliżające się do okien, potém cienie w oknie otwartém, i osoby podnoszące światła nad głowy swoje i patrzące w ogród. Usłyszał nawet wyraźnie impresaria wymawiającego:
— „On tam musi być, idźmy go szukać w ogrodzie.”
— To napędziło trochę obawy naszemu bohaterowi. Pierwsza mu myśl przyszła aby przeskoczyć przez mur na ulicę. Znalazł mały wzgórek, który byłby mu użyczył pomocy w tém przypadku; już się gotował przywieść zamiar swój do skutku, gdy posłyszał podobne głosy w ulicy, i zważył sobie słusznie, że i z tamtéj strony przygotowali się do pilnowania go i że z którejby kolwiek strony chciał uciec, wszędzie go w przeciągu kilku minut pochwycą.
Zaczął więc biegać po ogrodzie, szukając wszędzie dla siebie ratunku, gdy znalazł się
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/922
Ta strona została przepisana.