— Oto jest chustka, którą pewnie przeskakując mur zgubił.
— To prawda! a więc już daremno go szukać.
— O! ja wiem gdzie go znajdę! odrzekł impresario.
— Czy tak pan myślisz?
— Pewny jestem nawet.
— Czy chcesz pan abyśmy ci towarzyszyli?
— Nie, nie potrzeba.
— Oto dobrze! pomyślił sobie Tristan, wybieg doskonale się udał, pójdzie mnie szukać u Lei.
Trzeba przyznać, że z nie małą pociechą tenor ujrzał jak wyszli z ogrodu i drzwi za sobą impresario zamknął. Jednakże nie zaraz porzucił drzewo. Zapewnił się pierwéj że już do niego nie wrócą i że nie będzie widzianym ani do strzeżonym. W kwadrans, zszedł z drzewa, na palcach przeszedł ogród, i doszedł do muru na który za pomocą wzgórka, rąk i nóg, w drapał się. Ale niesczęściem dla niego, nowa się trudność zjawiła: mur który od ogrodu mógł mieć pięć lub najwięcéj sześć stóp wysokości, od ulicy miał ich dwanaście lub piętnaście; skacząc z takiéj wysokości, narażał się na złamanie rąk
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/924
Ta strona została przepisana.