— Czyż możesz myśleć?
— Jak to! wszakże to bardzo naturalnie, że żona która cię tak kochała, przyjechała cię widzieć grającego rolę Otella: przybyła w towarzystwie jakiegoś pana; to jéj ojciec pewnie, nieprawdaż?
— Nie.
— Może jej brat
— Nie.
— Kimże więc jest dla niéj?
— Nic niewiem.
— Doprawdy! a to ciekawe!
Wszystko to wymówione było tonom ironii, ukrywającym jeżeli nie złość wewnętrzną, to przynajmniéj żal w złość przechodzący.
— No! siadaj mój gościu, już dano wieczerzę.
Tristan machinalnie cię uśmiechnął.
Ostatnie śpiewaczki słowa, tyczące się nieznajomego towarzystwa Ludwiki, całą myśl Tristana zajmowały.
— No! no! nie bądź tak smutnym, zobaczysz jutro te biedne dziecko, ten wzór małżonek.
Widok niespodziewany żony, tak przewrócił, całą istotę biednego chłopca, że zupełnie zgłu-
Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/935
Ta strona została przepisana.