Ta strona została przepisana.
— Czy pan chce abym poszedł dowiedzieć się czy jest miejsce dla niego?
— Nie. Sam po to pójdę.
Tristan zszedł i udał się do pojazdu.
Było miejsce i wziął je dla siebie.
I tak jak Bias wszystko przy sobie nosząc, włożył ręce w kieszenie, i udał się do bióra pojazdów.
Przybył właśnie gdy wołano pana Van-Diek.
Na to nazwisko gruby jegomość zasiadł miejsce, w tyle pojazdu, a że wkrótce nie omieszkano zawołać: pan Le Saint Ile, Tristan miał przyjemność zabrać miejsce obok grubego jegomości, który zresztą sądzony z powierzchowności, obiecywał być miłego i łagodnego charekteru.