Strona:PL A Dumas Przygody czterech kobiet i jednej papugi.djvu/970

Ta strona została przepisana.

to zwyczajem moim zakupywać dwa miejsca, nigdy od tego nie odstępuję: Raz tylko kaducznie się złapałem.
— Cóż się panu przytrafiło?
— Właśnie w téj epoce zamieszkiwałem Francyą, i miałem służącego dosyć rozlazłego; łotra który otwierał mi klatkę z ptakami pod pozorem że klatka śmierdziała, i że trzeba było dać odetchnąć świeżém powietrzem tym biednym stworzeniem, któreto biedne stworzenia widząc drzwiczki od klatki otwarte, więcéj złapały powietrza niż im dać chciano.
— Joeriz byłby tego nie wynalazł, jakkolwiek jest głupim.
— Łotr, któremu raz wieczorem powiedziałem, pokazując mu wazony z kwiatami w moim ogrodzie: „Piotrze! będzie burza, trzeba te wazony poznosić” potém spokojnie wracam do domu, aż ten gamoń powyrzucał kwiaty na ziemię a wazony próżne poznosił.
— Chyba pan obstalowaleś sobie, aby ci stworzyli takiego człowieka?
— No! otóż dla tego to mówię panu, że po takich figlach, powinienem był go się wystrzegać.
— Zdaje się.