Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/100

Ta strona została przepisana.

formatu skorupki ostrygi z koroną fiołków. Jej czarne oczy przy błąd włosach, błyszczały jak dwa diamenty w złotéj matowéj oprawie.
— Mówię na seryo, — odezwała się Maryanna.
— Do nazywasz seryo?
— Bądź chwilę cierpliwym, mój przestępco korami, a dowiesz się wszystkiego.
Maryanna utkwiła badawczy wzrok w azyate a potem rzekła:
— Potrzebuję pieniędzy!
— I ja także, — odparł obojętnie Riazis.
— Być może, jednak musisz mi ich dostarczyć.
— Jesteś tego pewna.
— Najzupełniej.
— Zkąd przyszłaś do téj.pewności?

XI.
Matka Występna.

Maryana wzięła papieros z bronzowéj skrzyneczki, zapaliła go i zaczęła ze swych ust różanych puszczać niebieskawy dymek.
— Czy domyślasz się, kto mi dostarcza środków do zbytków i takiego utrzymania, jakie mam od lat kilku?
— Tak, odrzekł muzułmanin, — masz trochę od jednego, resztę od innych.
— Otoż mylisz się jak cały świat, że jestem kobietą sprzedajną i zawsze gotową do kupienia?
— Nie powiadam zawsze, ale często.
— Błądzisz w tym względzie mój drogi. Taką jak mnie widzisz, jestem ofiarą społeczeństwa...
— Och, och!...
— Zdziwiłabym cię mocno, gdybym ci powiedziała, że pozostałam dotąd nieskalaną jak dziecie nowonarodzone?
— Zapewne.
— Nie pragnę przekonywać cię o prawdzie słów swoich, bo nieużyteczną jest rzeczą, chcieć dowodzić tego czemuby nikt nie uwierzył po pierwsze.
— A po drugie?
— Po drogie, ponieważ to nie jest ścisłą prawdą, gdyż dziecię pozostaje w biernej niewiadomości a ja znam wszystko...
— Więc zrobiłaś wyznanie!
— Wiem wszystko, to prawda, lecz gdyby się znalazł jutro człowiek któryby mnie chciał zaślubić....
— Dokończ, — rzekł Riazis ironicznie.
— Tobym mogła włożyć wianek dziewiczy nie zadając mu kłamu.
Riazis zaczął się śmiać.
— Nikczemne zwierze! zawołała Maryanna. — Otóż wszyscy jednakowi, Turcy, czy paryżanie! — Kiedy jadłeś kolacyą u mnie i grałeś do rana, a nazajutrz poszedłeś do klubu, i zapytano się, — gdzieś noc przepędził: wtedy odpowiedziałeś: „u Maryanny“, i powiedziałeś prawdę.
— Co sie mnie dotyczę, — rzekł Riazis, — wyznaję że więcéj nic nie podziwiam nad twoją piękność i twój dowcip.
— Tak mój przyjacielu, znasz to jedynie, co znają wszyscy.
— Lecz jednakże....
— Jednakże utrzymujecie wszyscy, że kobietę téj pozycyi co ja łatwo jest kupić... Dla mnie było to rzeczą obojętną, bo wszyscy jesteście próżni, zarozumiali... Może mój umysł został skażonym, lecz tylko umysł,.... rozumiesz?
— Nie mając dowodów przeciw świadczących, pozwalam ci tak utrzymywać, ale jest to fakt zadziwiający!
Maryanna rzuciła niedopalony papieros, i zapaliła drugi, potem odezwała się:
— Tak mój przyjacielu, znam wszystko, lecz nie wszystko robię.
— Dalipan twoja historya wygląda na balladę!
— Czy lubisz historye?—

— Bardzo: czytałem Tysiąc nocy i jedna w oryginale, który ma więcéj kolorytu, niż wasze blade tłumaczenia. Umiem na pamięć powiastki indyjskie mędrca Macklana... przygody mandaryna Fum-Huam, powieści perskie i chińskie!
— Czy chcesz abym ci opowiedziała powiastkę.
— Posłucham jéj z przyjemnością; lecz odgaduję twoje położenie, kochasz!...
— Tak, kocham obłąkanego, odpowiedziała Maryanna.
— Zaciekawiasz mnie bardzo.
— I jeżeli mnie widzisz w ten sposób żyjącą, otoczoną przepychem, posiadającą ekwipaże, dowiedz się że do tego wszystkiego doprowadził mnie szereg nieszczęść.
— I któż się stał źródłem złego?
— Naprzód matka, a potem ojciec.
— Więc opowiedz mi wszystko.
Maryanna usiadła na sofie i rzuciwszy kapelusz na najpierwszy taboret, tak zaczęła opowiadanie.
Z jakiego powodu malarz Richard dostał pomięszania zwysłów, nikt nie wie w Isle-Adam Richard ma teraz około lat trzydziestu dwóch, jest szczupły i blady. Ubiera się zawsze czarno, a widząc go ciągle milczącym ze spuszczonemi na dół oczyma, wyobrażamy sobie człowieka idącego z domu, gdzie okienice są zamknięte, bo tam leży umarły. Dozwalają robić co się mu podoba; biedny chłopiec nigdy nie wyrządza nic złego nikomu, a kiedy przechodzi się jak nieboszczyk, dziewczęta nie uciekają, lecz owszem z uśmiechem witają go, jak przyjaciela. Widują go nieraz jak przez długie godziny modli się serdecznie klęcząc na kamieniu potem nagle zerwawszy się, gr0zi ołtarzowi i wybiega z kościoła jak opętany. Zatrzymuje się zwykle przy sztachetach domu niebieskiego na wzgórku Parmin.
Willa ta należała niegdyś do mego ojca Donazan; odkupiłam ją i pozostawiłam taką jaką wówczas była; nie wolno jéj nikomu dotykać. Mała ta własność ziemska, nazywa się dom niebieski. Patrząc na opustoszenie jakie w nim panuje, rzekłbyś że on nosi żałobę. Gałęzie drzew zagłuszone wybujałem zielskiem, powiędłe, bez opieki, wiszą pochylone ku ziemi jak wierzby płaczące.
W dniu w którym Richard po wyjściu ze szkół pierwszy raz wstąpił do niebieskiego domku, było tam wszystko inaczéj. Trawniki barwiły rozliczne kwiaty, wszystko żyło, śpiewało w ogrodzie pełnym zapachu. Krzewy wyciągały swe ramiona z jednéj rabaty na drugą, a klomby wznosiły się jak piramidy różnokolorowe, tworząc rozkoszne mieszkania rusałek. Motyle bujały w powietrzu, a ptaszki pod zielonemi nakryciami listków, śpiewały sielskie koncerta. Tam to wychowałam się, tam Richard