Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/102

Ta strona została przepisana.

nek matki każdego dnia serce dreszczem przejmował. Od téj chwili stałam się szpiegiem domowym. Jak tylko matka wyszła gdziekolwiek, otwierałam szufladki, szukałam po kieszeniach, śledziłam wszędzie, chciałam za jaką bądź cenę dociec istoty rzeczy, dowiedzieć się prawdy. Znalazłam więcéj listów nie pozostawiających żadnéj wątpliwości, były podpisane przez p. Grangeya. A więc ten człowiek, który od nas doświadczył tyle przyjaźni, zawsze serdecznego uscisku ręki, człowiek któremu mój ojciec zaufał, on uwiódł jego żonę! A moja matka dozwalała mu zasiadać u naszego stołu, on grzał się przy naszym ogniu, był naszym domownikiem”.
„Ujrzawszy raz idącego Grangeya ręka w rękę z moją matką, pobiegłam szalona za niemi do ciemnéj i odosobnionéj alei w ogrodzie, tarzałam się po piasku i w rozpaczy gryzłam krzaki cierniowe. Zemściłam się Richardzie, ale tę zemstę drogo przypłaciłam, bo u tratą niewinności mjé duszy. Przyjacielu nie przychodź więcéj do domu mego ojca, moje serce nie należy już do tego świata, bądź zdrów, żegnam cię na wieki.
Poranek zastał moją matkę klęczącą u swego łóżka. Gwałtowna gorączka owładnęła biedną kobietę; od téj chwili zaczęła się jéj agonia. Przepędziłam noce na czuwaniu przy niéj. Jednego dnia przybył ksiądz aby jéj udzielić ostatnie namaszczenie. Gdy zostałam sama z umierającą, ona wziąwszy me ręce, pociągnęła do siebie. Wtedy złamana żalem i wyrzutem sumienia, łkając nachyliłam się nad jéj twarz wychudłą i rzekłam po cichu:
— Ach moja matko, moja matko, przebacz mi! p. Grangey był zawsze dla mnie obojętnym człowiekiem. Wiedziałam wszystko... chciałam cię ocalić — a zamiast tego zabiłam cię o matko!
Całe życie wtenczas skupiło się w jéj spojrzeniu, wyrażającem ostatnie podziękowanie Stwórcy. Jéj ręka uścisnęła moją, a ostatnie tchnienie ulatujące z ust, miało znaczyć dziękuję!
— Tak ja zabiłam moją matkę i taka jest history a mojego pierwszego kochanka!
Riazis przerwawszy Maryannie, rzekł:
— Przyznaję, że jeżeli inne wypadki podobne są do tych któreś mi opowiedziała, to wcale nie zasługujesz na reputacyą kokietki, jaką ci przypisują i w któréj niby wegetujesz.
— Zapewniam cię — odpowiedziała Maryanna, — że są kobiety które traktują bardzo lekko, a które jednakże nie popełniły winy; ich błędem jest tylko kilka nieroztropnych postępków.
— Posłuchajmy końca twéj opowieści, — rzekł Riazis.
Maryanna westchnęła i powiedziała: — Dalszy ciąg jest daleko boleśniejszy od wstępu.
— Zostałam więc sama z ojcem i dwoma służącemi. Musieliśmy mieszkać w Paryżu, nie gniewałam się o to, gdyż niebieski dom przeszłość mi przypominał. Nie mogłam spać pod tym dachem. Mój ojciec tak prędko trwonił majątek, iż pewnego poranku obudził się zupełnie zrujnowany. Lecz pozostały mu stosunki, wpływy i gdy w swéj młodości pełnił obowiązki w ministerstwie finansów, wyrobiono mu przeto miejsce poborcy prywatnego w pięknem miasteczku na zachodzie, którego port jest najznakomitszy na Atlantyku.
Otóż osiedliliśmy się w R... w jednym z tych białych domów, których nie brak na prowincyi. Dwa niewysokie piętra, podwórze wesołe, gdzie w jednym rogu stała pompa, a na drugim ogródek pełen kwiatów. Przybywszy tam oddaliśmy szereg wizyt, tak że w krótkim czasie poznaliśmy całe miasto. Odwiedzano nas wzajemnie, lecz pamięć doznanych zmartwień uczyniła mie obojętną na ploteczki i nowinki prowincyonalne. Uznano więc że jestem zimna i zarozumiała, przestano mnie odwiedzać i ja nawzajem nigdzie nie bywałam. Przeciwnie, mój ojciec uczęszczał wszędzie i na wszystkie zabawy, grał grubo w towarzystwach, uchodził też za człowieka bogatego. Upojony powodzeniem, chciał żyć na wielką skalę. Jakoż trzymał powóz, tak powóz i parę koni, co się stało przedmiotem pogadanek przez trzy miesiące.
Byłam zdziwiona tem wystawnem życiem człowieka, którego ruina majątkowa do tego miasta zagnała. Mniemałam że pensya mojego ojca nie może wystarczyć na tak wielkie wydatki, lecz nie mogłam mu żadnych uwag robić. Każdej niedzieli był u nas wielki obiad, najznakomitsi mieszkańcy miasta czynili honory naszemu domowi, mówiono wszędzie o wspaniałości i zbytku p. Donazan. Taki tryb życia trwał ze trzy lata, kiedy jednego poranku wszedł ojciec bardzo zamyślony:
— Moja córko, rzekł mi, — zbierz szybko twoje rzeczy, gdyż jedziemy tego wieczora.
— Gdzie mój ojcze?
— Do ciebie to nie należy.

XIII.
Honor.

Mówił do mnie tonem cierpkim, jakim nigdy nie miał zwyczaju przemawiać, rozpłakałam się przeto, co ojciec widząc, zawołał:
— Otóż to dziewczęta wszystko muszą wiedzieć! a więc powiem ci, że niepowiodły się moje interesa, zrobiłem kilka złych spekulacyj, pojedziemy więc do Londynu, aby tam żyć jak będziemy mogli.
Pospieszyłam zebrać na prędce moją bieliznę i suknie najpotrzebniejsze, wszystko co mogliśmy uwieść. Szło najwięcéj oto, aby się dostać do Hawru, i tam wsiąść na pierwszy lepszy statek odpływający. Nie mogliśmy bowiem udać się wprost z R-... bez obudzenia podejrzeń; zresztą w R.... rzadko trafiały się okazye do portów na kanale la Manche.
Dyliżans już miał wyruszyć i zajęliśmy swe miejsca, kiedy dwóch żandarmów z centralnym kommisarzem przyaresztowali mego ojca na rozkaz sądu. Ach straszna to była dla mnie chwila! Nie miałam na świecie żadnej istoty z którąby mnie łączyło przywiązanie, uczucie najdroższe dla serca; pozostał mi tylko ojciec ukochany przezemnie równo z życiem, a i tego mi wydzierano... W moich oczach on nie był winnym, znałam jego charakter słaby, niepewny; uległ tylko podszeptom lekkomyślnym, żądzy pokazania się, błyszczenia. Drogi ojcze! cóż się z tobą stanie?
Od tego czasu ile razy wyczytam w gazetach sprawozdanie o przeniewierzeniu się kasyera, o nieszczęśliwym oskarżonym o malwersacyą, spieszę odwiedzić jego dzieci...
Przycisnęłam do serca biednego ojca! całując mnie z uniesieniem, płakał wraz ze mną. Trzeba się jednak było rozłączyć i gdy uprowadzano go