Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/104

Ta strona została przepisana.

innych do Hawru, gdzie wsiedli na statek. Nie mniej przewoziłam do Włoch i Hiszpanii. Za każdą, razą dostawałam wynagrodzenie jużto w klejnotach, albo pieniężne.
Lecz ten hrabia Nawarran zniknął, co sie z nim stało nie wiem. To tylko mi wiadomo, że miał wyryty znak na ramieniu, któremu wszyscy byli posłuszni. Ten znak widziałam na twej ręce, więc mniemam żeś został następcą mojego dawnego zwierzchnika i przyszłam do ciebie zapytać się, czy będziesz mi również płacił co twój poprzednik?
— Bez wątpienia, — odpowiedział Riazis, — ileż ci potrzeba?

XIV.
Katakumby.

— Potrzebuję czterdzieści tysięcy franków na jutro.
— Będziesz je miała.
— Z kądże te pieniądze odbiorę?
— Z kassy Roberta Kodom.
— Czy zechcesz mi napisać assygnacyę.
— Natychmiast.
Weksel został podpisany i Maryanna zostawiła Dostojnika pogrążonego w dumaniu. Zaledwie wyszła z gabinetu, zjawił się negr niosący list na tacy; list obejmował:
„Tego wieczora, plac Panteonu, pod Nr. 12 bis, drzwi naprzeciw otworzą się same.”
Pierwszy raport p: Combalou złożony lordowi Trelauney był następujący:
„Bankier Robert Kodom kupił różne nieruchomości w dzielnicy Obserwatoryum i Montparnasse: 1( Dom N. 12 bis na placu Panteonu; 2) dom na tymże placu numer nieparzysty; 3) dworek przy rogatkach Enfer, o kilka metrów od schodów prowadzących do katakumb; 4) barak na ulicy Oauquelin nie daleko kolegium Rollina. Bankier Robert Kodom jezdził dwa razy w powozie najętym na plac Panteonu, zadzwonił pod N. 12, nikt nie otworzył, ale przeszedł plac, a w domu naprzeciwko otwarto drzwi i za nim zamknięto. Wszystko każe mi domyślać się, że istnieje komunikacya między jednym a drugim domem. Roboty przedsięwzięte w celu reparacji rur gazowych w téj części miasta, posłużyły bezwątpienia do zrobienia téj komunikacyi, jużto za użyciem tych samych robotnikéw, lub bez ich wiedzy w czasie nocy, a w takim razie dosyć jest kupić milczenie strażnika. Wiadomo, że w téj dzielnicy wiele piwnic komunikowało się dawniej z katakumbami. Były wypadki, że zbyt ciekawi lokatorowie zabłądzili w korytarzach podziemnych. Zwierzchność kazała zamurować owe komunikacye, lecz nic łatwiejszego jak je znowu przywrócić. Tylko dwa razy do roku można odwiedzać katakumby, za pozwoleniem prefektury policyi. Jaki ma interes bankier Kodom, aby posiadał wielokrotne wejścia i wyjścia na powierzchni Katakumb, będę się starał wkrótce wyśledzić. Wejdę daleko łatwiéj przez dom na ulicy Oauquelin i z téj strony rozpocznę moje poszukiwania”
— Do licha! rzekł Trelauney przeczytawszy ten raport, — czyby strach panował w obozie? to ma minę ucieczki. Widzę że tu idzie o porzucenie domu na ulicy Ś-go Ludwika i o przecięcie dalszego wątku. Katakumby... nie zły pomysł, lecz tam nie jest się jak w swoim domu. Starego ratusza piwnice to rozumiem, one są dobrze uorganizowane; ale katakumby przystępne dla wszystkich, są domem umarłych.
Te dawne kamieniołomy, od czasów panowania Rzymian eksploatowane i wykopane na południe Sekwany, rozciągają się od botanicznego ogrodu, aż do dawnych rogatek Vaugirard, pod powierzchnią wzgórz Montrouge, Gentilly i Montsouris. Z początku wydobywano łomy pod gołem niebem, i tym sposobem powstały łomy, nazwane Fosseaux-lions, niedaleko rogatek Ś-go Jakóba. Kiedy grubość zwierzchnich pokładów uczyniła pracę zbyt trudną, wtedy łamanie kamieni zaczęto dokonywać za pomocą podziemnych galeryj, które umocniano przez pozostawiane filary w kamieniu. Łomy te prowadzono przez kilkanaście wieków, bez dozoru i bez żadnego planu. Budowano nowe podziemne chodniki pod dawniejszemi i tym sposobem utworzono rozmaite piętra. Niebezpieczeństwo było tém większe, że łomy zostawiwszy zaniechane zapomniano ich rozkładu; galerye zaczęły się pokrywać rozpadlinami, bo zwierzchni grunt ze wszech stron będąc podminowany, ciężkiemi budowlami obciążony został.
W roku 1774 znakomite zaklęśnięcia gruntu, rzuciły postrach w cyrkułach S-go Jakóba i Obserwatoryum. Zajęto się więc utrwaleniem galeryi; filary zbudowane posłużyły za podpory znanym wydrążeniom; kiedy w innych miejscach ostrożnie pootwierane wejścia, dały przystęp do części podziemi najodleglejszych, do owych ciemnych labiryntów. Filary dostały nazwiska, poklasyfikowano je, ponumerowano, cyrkuły pooznaczano, ulice wytknięto. W roku 1780 Lenoir ówczesny jeneralny dyrektor policyi, powziął myśl przeniesienia do kamieniołamów Montrouge i Montsouris, kości wydobytych z cmentarza Niewiniątek, który zarażając powietrze wymagał śpiesznie zaradczych środków przeciw tej klęsce. Od tego dopiero czasu kamieniołamy przybrały nazwisko katakumb i zostały zamienione na niezmierną kostnicę, gdzie przeniesiono szczątki wydobyte z dawnych cmentarzy, znajdujących się w środku Paryża.
Siedmdziesiąt schodów, umieszczonych w rozmaitych cyrkułach, dają przystęp do katakumb. Istnieje tam całe miasto umarłych pod stopami miasta żyjących. Cztery miliony szkieletów! a ileż to jest jeszcze, z których tylko szczątki pozostały i w tej liczbie się nie mieszczą! W tym milczącym tłumie śmierci, znajduje się mnóstwo ludzi obojga płci, sławnych z rozmaitych powodów: królów i księżniczek, wielkich panów i dam, członków wszystkich akademii, jenerałów, księży, oraz zakonnic. Biedne prochy ludzkie!... Wszystko spoczywa pomieszane, nie można nawet wyryć nazwiska nad każdą czaszką. Szkielet dumnego szlachcica wyszczerza zęby leżąc pod czaszką nędzarza.
Kości z cmentarza Ś-go Eustachego i Ś-go Stefana des Grés były przeniesione do katakumb w roku 1789, z cmentarzów Ś-go Landry i Ś-go Juljana w roku 1792, Ś-go Krzyża de la Bretonerie i Bernardynów w 1793, następnie kości z cmentarzów Ś-go Andrzeja des-Ares, Ś-go Jana en Greve, Kapucynów, Ś-go Honorego, Dominikanów, Reformatów, Ś-go Mikołaja des Champs, Ś-go Ducha i S-go Wawrzyńca, oraz wielu innych. Jest tam powszechna wystawa cmentarzów dawnego Paryża.