Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/148

Ta strona została przepisana.

chciała zamieszkać w pałacu. W tymże czasie przybył także kawaler Pulnitz. Nie był on podobny do siebie: małe kosmyki kręconych włosów znikły, a w ich miejsce okazała się łysa głowa, koroną, czarnych kędziorów otoczona. Ciemne linie nadające twarzy jego jakiś szatański wyraz, ustąpiły.... Znamy tego człowieka, to dawniejszy Furgat, to jest hrabia Navarran.
Od pierwszego spotkania poznał go Jan, mimo zaszłych przeistoczeń, tak oblicza jako i całej postaci; czyliż baron w czasie jego niewoli w podziemiach nie powiedział mu:
— Hrabia Navarran jest ojcem Jana Deslions! Wszakże Jan w pamiętnikach Furgata, które odczytał w hotelu Luwru, dowiedział się kiedy Navarran przybył do Paryża, jak go ożenił Robert Kodom i nakoniec jakim sposobem zostały mu porwane dwoje dzieci, mające służyć stowarzyszonym na zakład wierności Furgata.
Hrabia odezwał się teraz do Jana: — Poznajesz mnie?
— Tak mój ojcze — odrzekł Jan. Od pierwszego dnia serce mi powiedziało czem jest dla mnie kawaler de Pulnitz.... Lecz pomyślałem, ponieważ pragniesz uniknąć objawów miłości ojca i syna, przeto powinnością moją było milczeć dotąd, dopóki nie uznasz właściwem okazać się tym, czem jesteś dla mnie.
Hrabia przycisnął do serca swojego syna i rzekł: dzielnie spełniłeś twoje przyrzeczenia.
— Tak ojcze, banda dwudziestu jeden została zniszczoną.
Po tej rozmowie, obaj weszli do domku, gdzie zastali proboszcza, który udzielał Magdalenie ostatniej pociechy na drogę wieczności. W obecności księdza odmawiającego modlitwy, wyznała ona Janowi i Ludwice, czem była dla nich, oraz wszelkie okoliczności ich wykradzenia, jakoteż dalszego wychowania dotyczące.
— Byłaś dla nas prawdziwą matką — rzekł Jan, niech cię Bóg błogosławi!
— Mój poczciwy mąż — powiedziała staruszka, został dla was zabity, módlcie się zawsze za niego.
Magdalena wzniosła oczy do nieba, westchnęła i duch jej uleciał do Stwórcy,... nie żyła.
— Bądź błogosławioną, zacna niewiasto, za przechowanie i wypielęgnowanie moich dzieci, wyrzekł hrabia Navarran ze łzą w oczach.
— Bądź błogosławiona, jedyna matko którąśmy znali, dodał Jan i Ludwika, a szczere łzy żalu i wdzięczności oblały ich lica.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Za dokonane zbrodnie dzieciobójstwa i tyle ofiar które śmierć z jego powodów poniosły, nareszcie za ostateczny czyn w Antwerpii, tak straszne nieszczęścia sprowadzić mogący, dwa sądy przysięgłych potępiły Roberta Kodom; został on na śmierć skazany. Zręczność i zimna krew ani na chwilę nie opuściły wytrawnego zbrodniarza. Bronił się do ostatniego, aby zyskać na czasie w nadziei, że Riazis z pomocą spólników do bandy dwudziestu i jeden należących, choćby przemocą go uratują. — Próżna nadzieja, bo muzułmanin i szajka łotrów już nieistniała.
Kiedy Wanda dowiedziała się o śmierci Riazisa, pojęła że zuchwały bankier był zgubiony. Nie mogąc widywać pana, przywiązała się do jego psa Bomarsunda, którego przywiózł z sobą. Jednej nocy pies wył i jęczał przeraźliwie. Wanda przeczuła że śmierć Roberta jest blizka. W istocie tejże nocy ustawione zostało rusztowanie. Rano o piątej godzinie Wanda kazała zajechać fiakrowi. Pojechała na plac egzekucyi. Ujrzała ona Roberta postępującego krokiem pewnym, zdecydowanym.
— Żegnam cię na zawsze! krzyknęła Wanda.
Robert poznał jej głos.... i obróciwszy się obdarzył ją ostatni raz uśmiechem.
Wanda łkając kazała się odwieść do hotelu. Przybywszy tam spotkała na progu pokoju barona Remeney z piorunującym wzrokiem, zimną jak głaz postawą. Uchwyciwszy Wandę żelazną dłonią, rzekł:
— I cóż? czyliż warto było zostać trucicielką, nałożnicą i wrzucić męża do podziemnej jaskini, aby ujrzeć koniec tak bezecny, patrzeć na karę tu na ziemi?....
— Chcę umrzeć! zabij mnie! wołała Wanda.
Madżar odpowiedział jej z pogardą: — Umrzeć, to bardzo łatwo. Przybyłem aby cię zabrać jako moją własność.
— Czego chcesz odemnie?
— Zawieźć cię do wioski naszej w Węgrzech, tam na grobie mojego ojca, musisz konać wolno dzień po dniu, śród wstydu i niesławy, a robak poniżenia i pogardy będzie toczył twe serce, jak serce podłej gadziny.
W pośpiechu Wanda zostawiła drzwi otwarte. Nagle straszny widok przedstawił się jej oczom. Bomarsund poszedł aż na miejsce egzekucyi; tam poznał swego pana, a kiedy głowa Roberta potoczyła się, po rusztowaniu, pies zrobił jeden skok i porwał głowę swojego przyjaciela, jak go Robert nazywał. Okrzyk przerażenia powstał pomiędzy tłumem; ale pies nieustraszony, uniósł zakrwawioną głowę zbrodniarza, którą złożył u nóg Wandy! Była to najstraszniejsza zemsta jaką jej pies wymierzył....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Odtąd gazety nie przestawały prawie codziennie donosić o zwracaniu rzeczy kosztownych sposobem niewytłumaczonym. Proboszcz jednego kościoła odebrał dwa naczynia złote, skradzione przed dziesięciu laty. Hrabina *** była bardzo przyjemnie zadziwiona zwrotem naszyjnika z pereł i kolii brylantowych, które jej ukradziono przez śmiałych złodziei. Tym sposobem Jan starał się, ile mógł aby właściciele poszkodowani odzyskali swoje straty.
Resztę skarbów przywiezionych z wyspy Ré, zostało użytych na spełnienie dobrych uczynków.

KONIEC.