Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/29

Ta strona została przepisana.

się myśli, które w jego głowie się krzyżowały. Czy to podobna, aby w roku 1853 śród dziennego światła, śród ucywilizowanego Paryża, gdzie zdaje się że policya zna najtajniejsze jego zakątki, istniało jeszcze jedno stowarzyszenie, któreby zdołało ukryć się przed czujnem okiem sprawiedliwości, potrafiło zmylić wszelkie poszukiwania? Od lat dwudziestu znakomite zrobiono odkrycia. Naprzód w r. 1840 banda piędziesięciu pięciu, która w połączeniu ze szajką Chatelain’a i Hug’a dostarczyła 97 przestępców — przez poczynione zeznania naprowadziła sądy na liczne poszlaki, a następnie do rozproszenia mnóstwa niebezpiecznych stowarzyszeń. Pominiemy tu wiele band jak Paulmanna, Vandemiers, Przedmieścia S-t Germain, Magniera, Teppara i Poidevache; lecz jedną z bardzo niebezpiecznych była szajka zwana Habits noirs, z powodu zręczności, śmiałości i towarzyskiego stanowiska przestępców.
Jeden szczegół mianowicie nie uszedł uwagi Jana Deslions, to ten, że ilekolwiek i znacznych popełniono kradzieży, nigdy u złodziei nie znaleziono summ większych; gdzież się więc podziewąły znaczniejsze rabunki? Bezwątpienia Furgat dwudziestu jeden, otrzymywał je od tych bandytów. Dowodem tego być może to, że złoczyńcy wysyłani na galery bez szeląga, jednak tam nigdy nie są bez pieniędzy. Żaden z nich nie mógł zdradzić furgata, ponieważ nie znał ani jego nazwiska, ani nie wiedział o miejscu jego zamieszkania. Przy najlepszéj chęci denuncyant na wszystko gotowy, zjadający fanadelów, to jest zdradzający swych towarzyszy, nie mógł naprowadzić na ślad stowarzyszonych, pod nazwą dwudziestu jeden.
Tym sposobem istniała siła nieznana, a nawet istniała bezkarnie. Omnibusy przebiegają bulwary, powozy lasek Buloński, oskard atakuje Paryż tajemniczy i niezdrowy, aby zeń tworzyć Paryż Napoleona III-go, mimo tego istnieją jaskinie Ali-Baby! W pośród piętnastu dworców kolei żelaznych, w samym środku życia i ruchu paryzkiego, okryci zasłoną tajemnicy, wolni od wszelkiego podejrzenia, dwadzieścia jeden masek uczciwości, kryje dwudziestu jeden bandytów, bandytów w eleganckich powozach, w białych rękawiczkach, mających na swe usługi szumowiny opryszków, kwintesencyą galer!
Jan w krótce powziął stanowczy zamiar. Uczciwość w nim nie zamarła, poróżniła go jednak ze sprawiedliwością przez zabójstwo Raula Villeponta. A więc postanowił bądź co bądź wymierzyć sobie sprawiedliwość, zemścić się, ocalić swą siostrę i spełnić posłannictwo zlane nań przez hr. Nawarran. O w pół do siódméj, posługacz hotelowy przyniósł obiad czcigodnemu Sam Dawidsonowi, który na ósmą godzinę zamówił ekwipaż. W oznaczonym czasie, pojechał na bulwary Temple, tam rozkazał wrócić woźnicy do domu, a sam pieszo udał się na ulicę Ś-go Ludwika. O wpół do dziewiątéj otworzywszy furtę w bramie hotelu dwudziestu i jeden, rozpoczął przegląd dziedzieńca i ogrodu. Nie znajdując tam nic nadzwyczajnego, wszedł na wschody pierwszego piętra, drzwi główne stały otworem. Jan zapalił lampę w przedpokoju, i z nią przebiegł salon umeblowany, według mody pierwszego cesarstwa; następnie, gabinet i pokój jadalny; mieszkanie to miało pozór siedziby mieszczańskiéj. Meble pokrywał kurz, jak gdyby właściciel ich dawno na wieś wyjechał. Było to wnętrze hotelu dla wszystkich widzialne, trzeba go było z innéj strony rozpatrzyć.
Jan więc zeszedł na dół, otworzył wieko studnię zakrywające, uczepił mocno linę u cembrzyny i trzymając lampę zapaloną, spuścił się w głębinę, zawoławszy:
— Daléj, z łaski Bożéj!...
Lecz woda zdawała się ustępować pod jego nogami, przybył więc na dno zwolna i bez trudu, poczem nad jego głową zamknęło się wodne sklepienie. Jan postępował rozpatrując ściany naokoło. Znajdował się on w długiéj galeryi, podobnéj do istniejących w katakumbach, kiedy się zejdzie po 90 schodach przy rogatce Enfer. Nie zadługo galerya rozdzieliła się na liczne korytarze, był to punkt przez który schodzili się towarzysze dwudziestu i jeden. Objaśnienie hr. Nawarran, polecało mu udać się korytarzem litera F. Jan ujrzał na lewo tę literę, wymalowaną różowo na jednym kamieniu. Szedł więc w tym kierunku. Pochylenie téj drogi było gwałtowne, zagłębiał się przeto coraz szybciéj pod ziemię. Korytarz nagle się kończył; z każdéj strony znajdowała się cysterna wodę wylewająca, a cieknące po kamieniach krople, spadały z jednostajną regularnością.
— To tu być musi — pomyślał Jan, — i po długiem a uważnem poszukiwaniu, znalazł między dwoma kamieniami, wielką głowę od gwoździa.

XIX.
'

Jan pociągnął naprzód gwóźdź do siebie, lecz ten pozostał niewzruszony, pchnął go więc wewnątrz, dla spróbowania czy ten sam opór znajdzie — lecz gwóźdź w głąb się posuwał i natychmiast woda w cysternie lewéj strony, przeszła na stronę prawą w ten sposób, że jedna została suchą, kiedy tym czasem druga napełniła się wodą aż po brzegi. Sucha cysterna nie była zbyt głęboką, tu Jan pochwycił za kółko żelazne i otworzył wieko dość obszerną dziurę zasłaniające. W odkrytym otworze ujrzał drabinę, a kiedy na dół po niéj zstąpił, przyświecając sobie latarnią, został olśniony, osłupiał... Wszystko na około niego tysiącami iskier pryskało, światło odbite od dyamentów i kryształów oblało potokiem jasności zdumionego Jana; zdawało mu się że się znajduje w atmosferze komety. Jakież to tam było nagromadzenie bogactw!...
Tu naczynia kościelne pokradzione ze świątyń, złote cymborya i lichtarze masyw srebrne, tam skrzynie pełne bransoletek, naszyjników z pereł, drogich kamieni. Na kupach leżały przedmioty, które wprzódy trzeba było połamać, aby je zabrać i tu przynieść, albo stopić dla zatarcia śladu ich pochodzenia; sztaby złota podobne do tych które leżą w piwnicach bankowych, sztuki srebra, rękojeście pałaszów tureckich lub indyjskich, zrabowane przez korsarzy w czasie kiedy jeszcze Turcy i Indyanie mieli dyamenty... Bogactwa te, nie miały właściciela, już bowiem mało było osób przy życiu, do których te przedmioty należały, lub przez których były skradzione. Skarb tu leżący, stanowił majątek znakomitych złoczyńców, a ci nie znali miejsca gdzie się znajduje depozyt Furgata. To złoto, owe bogactwa, trzeba było w ruch