Strona:PL A Scholl Najnowsze tajemnice Paryża.djvu/93

Ta strona została przepisana.

pozostał na powierzchni wody. Jan zniżył latarnię i ujrzał na dnie zamiast wody szkło okrągłe zrysowane przez uderzenie kamieniem. To szkło gatunek zwierciadła, stanowiło pokrywę i dozwalało suchą nogą dna dosięgnąć.
Kiedy Jan spuścił się na spód studni, Madziar wkrótce tam przybył. Oba poszli do gabinetu trucizn. Jan wziął kilkanaście flaszek, które mógł potrzebować, resztę potłukł.
— Zabierzemy akta równocześnie ze skarbami, rzekł do Węgra. Jutro uprowadzę ztąd wszystko.
Następnie udali się drogą do cysterny prowadzącą; gdy się tam zbliżali, ujrzeli zdala błyszczące światełko.
— Nie jesteśmy tu sami, — rzekł po cichu Madziar.
Jan zgasił swą latarnię. Wtedy spostrzegli Dostojnika i Roberta Kodom schylonych nad otworem prowadzącym do piwnicy, gdzie spoczywały nagromadzone skarby związku dwudziestu i jeden.
— Tajemnica tyle lat strzeżona, — odezwał się Robert, — teraz jest prawie nadwerężoną. Inni oprócz nas dotarli aż do tjé piwnicy. Trzeba naszą potęgę ocalić. Tu zaledwie jedna stopa wody osłania przystęp... Naprzód należy nam ochronić od zaguby majątek stowarzyszenia.
— Czy zrobiłeś to, cośmy uradzili? zapytał Riazis.
— Tak, — odpowiedział Robert. — Kupiłem dom na placu Panteonu. Tam piwnice dotykają katakumb, tylko potrzeba mur przebić, a przejście będzie dokonane. Tam to będziemy mieli przepaście bardziéj tajemnicze, milczące i głuche, niż kryjówki które nas tutaj zdradziły.

VI.
W którym spotykamy się z panem Poitevin.

— Wodociągi przeprowadzone są po nad katakumbami. W pewnych odległościach znajdują się otwory, któremi można widzieć spokojnie w cieniu płynącą wodę. Drogi nie zbadane sięgają daleko. Dwa razy do roku odwiedzają katakumby, a przerażona publika widzi w kostnicy jeszcze świeże trupy swych nieprzyjaciół.
— Więc tam będziemy się schodzić teraz? zapytał Riazis.
— Jeszcze nie.... Tu za trzy miesiące zbierzemy się po raz ostatni, potem opuścimy to schronienie pogwałcone przez tych co zrobili z niego pułapkę, jeżeli do tego czasu nóż naszych ludzi nie otworzy ich piersi!
Robert i Riazis wracali na powrot i okrążywszy róg kurytarza zniknęli w śród ciemności.
— Patrz, — rzekł Jan, — nie mamy czasu do stracenia, ci panowie chcą uprowadzić kasę, trzeba ich uprzedzić.
Nazajutrz o siódmej rano, sąsiedzi domu na ulicy Ś-go Ludwika, ujrzeli z zadziwieniem mnóstwo fur używanych do przewożenia rzeczy, które zaszły przed bramę wiecznie zamkniętą. Ludzie użyci do wynoszenia byli zaufani Surypera i zrekrutowani w kamieniołamach Chaumont. Sześciu olbrzymiéj postaci chłopów łowiło w piwnicy sztaby złota, naczynia kościelne i dyamenty, składając takowe na trawie w ogrodzie, a sześciu innych pakowało je do skrzyń obszernych.
Kiedy wozy zostały naładowane, ruszono ku wybrzeżu i wszystkie skrzynie przeniesiono na pokład Rekina. Lord Trelauney kazał ruchomości doń należące wytransportować do Anglii.. Tylko jacht będąc na pełnem morzu, zamiast płynąć wprost na kanał la Manche, dla wylądowania w jakiéj najbliższéj przystani, zwrócił się, na Atlantyk i zarzucił kotwicę w małym porcie S-go Marcina na wyspie R’e.....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Była godzina ósma z rana, pani baronowa Remeney właśnie się obudziła. Wysunąwszy ospale rękę pociągnęła taśmę od dzwonka. Weszła panna służąca aby odsłonić firanki i okienicę. Następnie złożyła na tacy dzienniki i listy; jeden z nich baronowa poznawszy pismo natychmiast podjęła. Była to korespondenncya Jadwigi następnéj treści:
„Matko chrzestna, jestem najzupełniéj szczęśliwa. Znajdujemy się w Rzymie. Adryan jest najczulszy i najukochańszy mąż o jakim tylko marzyć można. Osiedlamy się tu na sześć miesięcy. Czas to zbyt długi pozostania zdala od ciebie, lecz samaś matko żądała abyśmy jak najdłużéj trzymali się w oddaleniu od Paryża. Adryan ani słówkiem nie przypomniał mi wypadków zaszłych przed naszem małżeństwem. Ów magnetyzer który nas tyle przełaził, ta młoda dziewczyna która uciekła ze swem dziecięciem, nakoniec ten bandyta chcący się przyznać do mojego ojcostwa, a którego Bóg ukarał zsyłając mu śmierć tak okropną, wszystkie te wypadki niekiedy nasuwają się méj pamięci. Ach matko przybrana, dla czegóż nie wychowałam się jak inne dzieci pod opieką rodziców, którychbym kochać i czczić umiała?.... O wiem, że tem pytaniem sprawiam ci przykrość, boś mi zabroniła żądać objaśnień w tym względzie, lecz czy nigdy nie dowiem się prawdy?
„Kiedy Adryan zaduma się, gdy go widzę mniej szczerym i wesołym niż zwykle, wtedy zaczynam się lękać, aby jego miłość nie gasła dla téj dziewczyny bez rodziców, dla tego dziecka znalezionego, nie śmiem powiedzieć owocu zbrodni, któryś powierzyła opiece dzielnemu i uczciwemu człowiekowi. Kto jestem? o matko chrzestna, kto moim ojcem, gdzie jest moja matka?... Chcę ich przycisnąć do mojego łona, chcę im przebaczyć jeżeli są występni; stokroć więcéj kochać jeżeli byli tylko nieszczęśliwi. Błagam cię matko przybrana odpowiedz mi. Zwątpienie mnie zabija. Przyjmij pocałunki droga, od twej przywiązanéj”

Jadwigi Saulles.

Wanda cierpiała męki ten list czytając. Wanda trucicielka i występna małżonka, Wanda która wszystko poświęciła dla przepychu i zabaw, Wanda nielitościwa — kochała swą córkę. Chciałaby zrobić Jadwigę najszczęśliwszą i przez wszystkich najwięcéj czczoną kobietą. Otarłszy łzy, mówiła sama do siebie:
— Cóż jéj odpowiem? Zapewne gdybym mogła powiedzieć Jadwidze, jestem twoją matką, byłoby dla mnie zbawieniem, lecz niestety jak jéj resztę wytłumaczyć? Ah! jeżeli kiedykolwiek dowiedziałaby się o krwawjé tajemnicy, otaczającéj jéj urodzenie, wtedy umarłabym ze wstydu i boleści!
W téj chwili powóz zatrzymał się przed kratami pałacu; czterech ludzi wysiadło. Pierwszym był Madziar, mąż i mściciel — drugim lord Trelauney; towarzyszyli im dwaj inni, to jest doktór i komisarz policyi. Służący zeszkoczył z kozła dla otwarcia drzwiczek powozu; służącym był jeden z dawnych