z którymi stawił się u mandatora[1]; ten papiery odczytał, Wojciechowi kazał dać jeść i pić do woli i trzymał go w mandatorskim dworcu, aż póki się ciepło nie zrobiło....
Hucułom nowy ten przybysz nie podobał się, choć był młody, silny i rosły, ale jakiś nieprzyjemy, oczy miał bowiem zielone, przejrzyste jak u żaby, a włosy i wąsy jasne, w czerwone aż wpadające.... Zwyczajem huculskim przezwali go Szwabiukiem, tak jak każdego obcego przybysza, po cichu jednak nazywali go i rizuniem bo paszkary mandatorskie rozpuścili pomiędzy ludźmi wieść, że Wojciech z tych to chłopów co panów swych na Mazurach rznęli.... Mało sobie z tego gadania Wojciech robił.... Odkarmiał się u mandatora, jadł i pił jak koń i sekretną służbę puszkarską robił. Gdy się odżywił dobrze
- ↑ Urzędnik policyjny z czasów pańszczyznianych, był naznaczony przez rząd a płacony przez dwór.