Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/087

Ta strona została skorygowana.

wy sami gazdo ją namówcie.... Ona nie wie, co jej brakuje.... Puśćcie ją raz, drugi na zabawę, zobaczycie zaraz jak jej liczko poróżowieje.... Młodość młodością.... a ona taka, że wam wstydu nie zrobi!... Ona nie taka jak Anika Dudiakowa.
— Pewno, że nie taka! — zawołał Andrij — dla tego nie bronię jej. Niech idzie! Niech idzie kiedy zechce — i skierował się do alkierza.
— Czekajcie! — szepnęła cyganka i chwytając go za rękaw guni. — Teraz jej nie mówcie nic! Tem coście jej o Szwabiuku powiedzieli, wzburzyliście w niej krew tak, że z żółcią się pomieszała, a jakbyście jej teraz mówili o muzyce to ona na przekorę powie: że nie pójdzie! Czekajcie aż uspokoi się krew, aż żółć odejdzie.
Andrij słuchał we wszystkiem teraz rad cyganki, obawa o zdrowie Mariki zmuszała go do tego. Stara Rina na dobre rozgospodaro-