Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.

— Biedny koń! — zawołała mimowolnie Marika.
— Nic mu nie będzie! — zawołał z lekceważeniem Andrij — jutro rano wstanie, a na połoninie za dwa tygodnie wróci do sił... Powiedz co się stało?
— Zaraz! — odrzekła krótko i wziąwszy go za rękaw od wiszącej guni wiodła za sobą do izby.
— Co się stało? — powtórzył hucuł pytanie, skoro się przed obrazami przeżegnał. — Dlaczegoś mnie tak na gwałt wzywała?
Marika stała blada i sztywna; przez chwilę mignęło w jej oczach wahanie jakieś, chwilka wątpliwości, w oczach zjawił się czulszy wyraz; znikł jednak wnet i ustąpił miejsca owemu metalicznemu połyskowi.
— Andriju Semaniuku! — zawołała — złą radę daliście swej żonie.... Na bazarze w niedzielę Szwabiuka syn zalecał się do