ce.... Śliczna dziewczyna, nawet dystyngowana.... Jakie oczy? Co za usta?
Adaś słuchając tych słów uśmiechnął się nieznacznie. I on już myślał nie raz to samo, tylko nie śmiałby nigdy myśli swe głośno wyjawić, jak to czynił obecnie zepsuty moralnie Włodzio.
— Śmiejesz się! — zawołał nagle Dobiecki i stanął jakby coś niespodziewanego zobaczył. — Patrzcie no — dodał po chwili — ja go mam za aniołka a on....
— Słowo ci daję, że mi to nawet przez myśl nie przeszło — bronił się Adaś — także bym dobrze wyszedł.... Emilka, wychowanka ciotki, głupia dziewczyna, krzykliwa.... Hałasu by narobiła i jeszczeby ciotka do ojca napisała.
Ostatnie słowa wymówił pół głosem, jakby się obawiał nawet przypuszczać czegoś podobnego. I nagle przed oczami jego duszy stanęła surowo poważna twarz ojca.
Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/166
Ta strona została przepisana.