człowieka, który go popełnia. Surowy, a mimo to tak kochany prze niego ojciec.... pan major — jak go wszyscy nazywali — wpoił weń zasadę, że człowiek zbaczający dla swej przyjemności z drogi obowiązku, nazywa się — łotrem i staje się wyrzutkiem społeczeństwa, któremu porządni ludzie ręki nie podają.
O tem wiedział doskonale i pamiętał święcie. Do kościoła chodził, modlił się, spowiadał; spełniał wszystkie obowiązki, które mu kościół spełniać nakazywał.... Uczył się dobrze, równie w szkole jak w domu i zachowywał się tak, iż czuł, że ojciec musiał być z niego zadowolony.
Tak było do niedawna. Teraz wszystko się waliło, uczyć mu się nie chciało, książka jeżeli nie zawierała w sobie utworów poetycznych, zdawała mu się ohydą.... Do kościoła chodził, ale po to — żeby spozierać na twarze pięknych kobiet. Każda spowiedź
Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/174
Ta strona została przepisana.