go.... Nigdy jeszcze trele te, nieuczonego artysty, nie wydały mu się tak cudownie pięknymi.... Słuchał upojony.... Marzenia wracały... Kobiety, same kobiety, najrozmaitszych typów i kształtów. Jednego, ściśle określonego ideału nie miał. Na każdą piękną spozierał z uwielbieniem, tajonem, tłumionem, lecz tem silniejszem...
Przypominał sobie, że cały poprzedni rok poświęcił czytaniu rozmaitych lirycznych poezyj i czytaniem tem przygotował się dokładnie do sielankowej, poetycznej miłości. Podczas wakacyi starał się zakochać w pannie Zosi, piętnastoletniej córce sąsiada. Nie szło mu to jakoś.... Zosia miała za grubą płeć i za blade usta. Na wyjezdnem dostał jednak od niej zasuszony kwiat białej róży.... Nic się jednak nie zmartwił, gdy mu towarzysze zabaw wakacyjnych Tolo, syn hrabi z Gródka i Jaś Sosnowski, uczeń szkoły rolniczej w Dublanach, pochwalili się, każdy z
Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/177
Ta strona została przepisana.