wszystkie członki opanowywała niemoc jakaś dziwna, nieświadomej rozkoszy pełna.
Innym razem rozpamiętując przeczytane poezye, uczuwał nagle chęć zostanis, wielkim, sławnym poetą. Zdawało mu się, że ma w duszy siłę ku temu potrzebną. Nie o sławę mu chodziło; ona była środkiem nie celem. W głębi duszy tkwił inny cel: — Beatriks, Laura, jakaś może i Bezimienna, jak bohaterka Juliuszowego szwajcarskiego poematu.... Opierał wówczas głowę na dłoniach i zdawało mu się, że pływa po włoskich jezior toni i sparł skroń na piersi rozspiewanej anielicy.... Lub wyobrażał sobie, że przytulony do jakiej ubóstwianej, schronił się przed grzmotami i błyskawicami do ciemnej strasznej groty.... Marzenie to jednak nierobiło na nim wrażenia — „boskiej kary“; nie dosłuchiwał również „skargi nimf podziemnych“.
W ów cudowny wieczór majowy wszystkie te marzenia przesuwały mu się bezładnie
Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/179
Ta strona została przepisana.