Strona:PL Abgar-Sołtan - Dobra nauczka.djvu/253

Ta strona została przepisana.

Ostatnie słowa wymówiła prawie szeptem, który dźwięczał jak łagodny, rozkoszny szmer drobnego źródełka. Głos ten ośmielił znowu Adasia; spojrzał śmiało w jej roziskrzone oczy i odpowiedział:
— Ach! nie jem, bo dziś zupełnie nie mam apetytu. Nie wiem zupełnie co mi brakuje. Uczuwam zawrót głowy.... Sam nie wiem czego mi się zachciewa.
Mówiąc to, obrzucił młodą kobietę takiem pożadliwem spojrzeniem, ze ta zdziwiona, aż cofnęła się na krześle. Przypomniała sobie cel dla którego sprowadziła tu chłopaka.... Należało mu wyczytać należytą reprymendę, wiedziała o tem, jednak uczuwała brak sił do tego; chłopak tak był miły, tak się jej podobał, że nie mogła prawie zrobić mu żadnej przykrości. Jednak obiecała ciotce, więc dotrzymać musiała; spojrzała więc nań surowiej i głosem, w którym pomimo pozor-