dziwnego łączy go z plejadą naszych poetów, z którymi i krwią był złączony.
Śpiewak Juryj, jak bard bohaterski, kobzarz, lirnik z legendy, chodził tam po szczytach i połoninach, odwiedzał cerkwie i chaty włościańskie, wstępował i do karczem nawet i wykradał z ust ludu pieśń żywą, drgającą krwią tego ludu; wsłuchiwał się w szepty grobów dawnych i z pod mogiły wydobywał stare podania i wcielone w żywe obrazy podawał czytelnikom.
Z dziwną i trudną do wytłómaczenia obojętnością, traktowaliśmy dotychczas objawy życia i kultury pobratymczego, a tradycyą historyczną tak ściśle z nami związanego rusińskiego narodu. Nie mamy dotychczas jasnego pojęcia o piśmiennictwie ruskiem, o poetach i uczonych. Nie wspominając już o francuskiej, angielskiej, niemieckiej literaturze, ale nawet — dzięki ostatnim pracom p. Porębowicza — znamy lepiej literaturę hiszpańską i prowensalską, niż pobratymczą — ruską.
Nie mam zamiaru twierdzić tu, że obeznanie się z piśmiennictwem ruskiem, przyniesie komu takie korzyści, jak znajomość którejkolwiek z powyżej wymienionych literatur wielkich narodów zachodnich; nie znajdziemy bowiem, wtem do życia zaledwie budzącem się piśmiennictwie utworów genialnych, wszechświatową wartość mających; nie wzniósł się jeszcze duch twórczy tego narodu do poziomu będącego udziałem innych narodowości — silnych, możnych i od wieków ukształconych. Pomimo to jednakże uważam, że jest naszym obowiązkiem zapoznać się z budzącym się tam duchem narodowym, z kiełkującą twórczością literacką — zapoznać się i ku objawom tym pomocną rękę wyciągnąć i starać się goić rany, zadawane sobie nawzajem przez ciąg wieków, w kainowej walce. Rusini na Bukowinie osiedli, stojący zdala od walk domowych, toczących się w Galicyi, nie drażnieni ustawicznie przez dzienniki i pseudo-patryotów z liberalnego obozu — rankoru do nas w sercach nie mają i skłonni są przyjazną dłoń ku Polsce wyciągnąć; czują bowiem w niej wyższego ducha i szlachetne dążności dziejowe. Zmarły przed kilku laty ruski poeta Fed’kowicz, był też właśnie jednym z przedstawicieli tego pokojowego, ugodowego kierunku.
Strona:PL Abgar-Sołtan - Józef Jerzy Hordyński-Fed'kowicz.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.
7