Strona:PL Abgar-Sołtan - Józef Jerzy Hordyński-Fed'kowicz.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

16

najcelniejsze jego powieści, osnute na tle życia Hucułów. Równocześnie pisywał i wierszowane utwory, które ogłosił drukiem w Kołomyi p. t. Poezyi (w trzech częściach). W r. 1866 ojczysta jego gmina Storonka-Putiłów, obrała go wójtem, a w następnym zaraz roku krajowy rząd czerniowiecki zamianował go obwodowym inspektorem szkół ludowych. Na tem ostatniem stanowisku, oddał rusińskiej ludności podwładnego mu okręgu, ogromne usługi. Wszystkie gminy o rusińskiej ludności, dostały za jego staraniem — szkoły z rusińskim językiem wykładowym; wielu też młodych uzdolnionych Rusinów, swą radą i namową skłonił do przyjęcia uciążliwych obowiązków ludowych nauczycieli.
W tem miejscu zmuszony jestem dotknąć pewnej sprawy, dziwnie niemiłej; obowiązek jednak wiernego sprawozdawcy, zmusza do poruszenia tej ciemnej plamy w życiu nieposzlakowanej uczciwości człowieka. Ciągły stosunek z ludem, wywołał w naszym poecie i smutne następstwa. Fed’kowicz — jak wielu zresztą ludzi, których drogi żywota nie były usłane kwiatami — uległ straszliwemu nałogowi pijaństwa. Centralistycznie usposobiony rząd czerniowiecki, skorzystał z tej smutnej przyczyny, aby usunąć niemiłą dlań postać poety i przerwać jego wpływ na lud; odebrano mu więc wszystkie piastowane przezeń urzędy, a na jego miejsce naznaczono ludzi sprzyjających rumunizacyi rusińskiego ludu. Stało się to w 1872 r.
Wkrótce potem zawarł Fed’kowicz układ z Towarzystwem wydawnictwa książek ludowych Proświta we Lwowie, mocą którego za pewną z góry umówioną kwotę (podobno 500 złr. rocznie) miał dostarczyć Towarzystwu dwadzieścia cztery arkusze druku ludowych powiastek i popularnych naukowych dziełek. W lipcu tegoż roku zjawił się nasz poeta we Lwowie i zdziwił, a nawet ponoś zraził wszystkich swą powierzchownością. Ubrany bowiem był tak, jak stroi się lud huculski w karpackich górach, i za nic nie chciał się zgodzić na zmianę tego dziwacznego kostiumu. Oprócz tego zapatrywania jego i zasady nie licowały zupełnie ze świętojurskim prądem wszechwładnym wówczas u ludzi kierujących Proświtą. On, wiedziony zapałem poetyckim pragnął dla Rusinów wolności, a nawet samoistności; w du-