— Nie! nie! Wierzę ci zupełnie, tylko myślałem, żeś żartował, bo u ciebie zawsze pełno figlów w głowie. — No, bierz pieniądze — mówił dalej, wyciągając pulares i wydobywając zeń banknoty — masz tu: jedna kateryna[1], to sto, dalej dwadzieścia pięć nowe, białe, dziesięć, dziesięć i pięć... Chowaj utracjuszu! Oh! na długo ci tego wystarczy...
— Hola, Eskulapie, nie chowaj jeszcze tego wspaniałego tłumoka.. musisz dać trzy blaty dla chłopców stajennych.
— Jakto! Aż trzy ruble dla chłopców?! Po co? Żeby się rozpijali. Na, masz rubla, nigdy więcej oduzdnego nie daję... nawet w Balinie.
— Jak chcesz... Jeżeli nie dasz, to możesz zabrać sobie pieniądze, a kobyła zostanie w stajni.
— No, to dam dwa... Słowo daję, nie mam drobnych.
— Zmieniam ci.
— A to utrapienie! Masz tu wreszcie trzy ruble, ale słowo ci daję, że to demoralizacja!...
Pan Władysław zmiął w garści sto pięćdziesiąt rubli i schował je do kieszeni od kamizelki, a zostawiwszy w ręku trzyrublowy papierek, zawołał:
— Hej, Żorż! Chodź-no tu. Na, masz trzy ruble; daj Hryniowi oduzdnego od pana doktora i powiedz mu, żeby wydał „Wydrę“ Semaniowi doktorskiemu, tylko niech zdejmie rzemienną uździenicę, a weźmie od Wicka nową parcianną i założy na klacz... Pamiętaj!
Po półgodzinnej jeszcze rozmowie, podczas której doktor miał czas opowiedzieć młodemu go-
- ↑ Banknot sturublowy.