— Proszę cię, nie mięszaj się do moich spraw! Prawda, że winien jestem na nasze wspólne weksle siedm tysięcy rubli, ale zapłacę je przed ślubem jeszcze.. zapłacę z tegorocznej krestencji.. A teraz daj mi pokój!
— Władziu! nie bądź warjatem — przemówił doń hrabia innym już tonem i zbliżając się ku niemu wziął go za rękę. — Ty wiesz, że ci najlepiej życzę. Nie gub się! Ożeń się z Mönchówną. Nina szaleje za tobą.. Pewno, że ten Mönch, to taki Mönch, jak ja Hamilton, ale dziwament nie zbyt szpetny, a stary baron każdej z córek daje w dzień ślubu trzykroć sto tysięcy blatów w doskonałych akcjach cukrowarnianych i w chersonesach[1]. Jeżeli już koniecznie masz się żenić, to żeń się z Niną, nie zła dziewczyna.
— Karolu! — przerwał mu Władysław, a wyrazista jego twarz przyoblekła się niezwykłą powagą — Ty mnie znasz od dziecka i wiesz, że tylko ożeniwszy się z kochaną kobietą mogę stać się porządnym człowiekiem. Nawet gdyby Jadwiga nie zechciała pójść za mnie, to... przebolałbym ten cios, ale nie straciłbym przynajmniej szacunku dla siebie samego. Sprzedawszy się takiej Ninie za jej akcje, od razu zrównałbym się z takim Dolkiem, z takim Jasiem Mądrowskim, z takim Sępińskim...
— A żeniąc się z Molską — zawołał Karol, unosząc się znowu — zrównasz się z takim Ursyńskim i żydzi cię rozdrapią, staniesz się parobkiem Fiksa, Gitli et consortes. Zastanów się tylko, co ty poczniesz? Znam cię lepiej, niż ty sam
- ↑ Papiery chersońskiego banku ziemskiego.