Strona:PL Abgar-Sołtan - Klub nietoperzy.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

z Odessy, parę tysięców na stół za dwa dni tylko zatelegrafiruje do niego...
— Jaki on ma kupiec?.. Szarlatan jakiś! — wołał z poza szerokich pleców Charifa mały żydek w krótki surdut odziany. — Ja jestem zastupnik i agent wielkiego domu Buber i synowie z Podwołoczysk.. to ja mogę do swoje kantor telegrafować... dam dziś depesze a jutro geld auf Tisch. Niech jaśnie pan sprzeda mnie dla Bubera.
— Cicho, cicho! Idźcie do licha — prosił ich Władysław.
W tej chwili drzwi się znowu otworzyły i do izby wsunął się mały, suchy człowieczek, o rzadkiej białej brodzie i łysej zupełnie czaszce; oczy jego, choć zapadłe i zmęczone, z błyskawiczną jednak szybkością zlustrowały obecnych w izbie; splunął niechętnie patrząc na tłum faktorów i bokiem przecisnął się do Władysława.
— Wielmożny pan posyłał za Zajdą — przemówił cichym monotonnym głosem. — A może Zajda już niepotrzebny, ja tu widzę tyle faktorów.
— Jak się masz, Zajda? — zawołał radośnie Władysław. — Zostań, bo mam do ciebie interes.
— Niech wielmożny pan Ladżio każe im pójść precz — szepnął stary, nachylając się do ucha młodego człowieka. — To same łajdaki, im z przeproszeniem z jednym Ursyńskim handlować, a nie z porządne panowie.
— No, ruszajcie mi wszyscy za drzwi! — krzyknął, podnosząc się z fotelu Władysław. — Zostawcie mnie z Zajdą, mam z nim coś pomówić.
Słowa te pogodziły w jednej chwili kłócących się zajadle faktorów; zamilkli na chwilę, ale wnet podnieśli straszliwy, piekielny hałas.
— Co to Zajda? Czy Zajda, stary dureń, lepszy