Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.2.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

Zawiązku kwiatów niewygasłéj wiary.
Co bez owoców z drzewa życia spadasz,
Jak niedośniony tryumf nocnej mary,

Lecz ani barwy wiosennéj postradasz,
Ani cię splami rozpacz, albo trwoga:
Ziemi ci braknie, lecz niebo posiadasz,

I tak ci przyszłość zaświatowa droga,
Że otrząśnięty w girlandach przedwcześnie
Z ochotą lecisz kwitnąć w ręku Boga?..

Prawdą ach! dla mnie, co powtarzam pieśnie
Przebrzmiewające w tylu piersiach rannych,
Com się obłąkał w ciemnościach i we śnie

I tum was znalazł w jutrzenkach porannych,
Przez drogi mlecznéj zamgloną gwiaździstość
W pragnieniach do was lecąc nieustannych.

Prawdą jest dla mnie ta dziewicza czystość,
Z którą płyniecie w światy idealne,
Jak meteorów różana ognistość.

Serca! grobowców prochami zapalne,
Anielskich kwiatów upojone wonią,
Ogniki tylko w cmentarzach widzialne...

Do was przychodzę z połamaną bronią,
I z zasłoniętem rękami obliczem;
Z wami zgubiłem duszę — idę po nią...