Rzuca na kwiatów senne kielichy...
I znowu kończę sen mój niebieski,
Taki spokojny i taki cichy..
A kiedy wietrzyk potrąci kwiecie,
Pieśń idealna płynie po świecie.
Płynie daleko — wietrzyk ją niesie
Po złotem polu, zielonym lesie,
Po naszych górach, po naszych wodach,
Po naszych cichych wiejskich zagrodach —
Miesza się z szmerem jasnego zdroju,
Z szumem topoli, z śpiewem słowika,
I nadpowietrznym hymnem spokoju,
Harmonią ciszy serca przenika;
I błogosławi ojczyste pole,
I błogosławi ludzką niedolę.
Czasami także niebieskie kwiecie
Zwabi do siebie samotne dziecię...
I siada dumać pacholę młode,
Patrząc na kwiatków dziwną urodę;
I nie wie nawet jakim sposobem,
Zrywając dzwonków kłosy powiewne,
Wyrasta myślą nad smutnym grobem
I w sercu dźwięki znajduje śpiewne;
Lecz czuje tylko, że się w niem budzi
Pragnienie niebios, miłość dla ludzi.
Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.