Ta strona została uwierzytelniona.
Z ust twoich pijąc słodycz róż,
Z pragnienia umrzeć-by trzeba;
Ich ogień wstrząsa światem dusz
I pali najwyższe nieba.
A któż z śmiertelnych może znieść
Twą piękność w całym rozkwicie?
Kto może oddać tobie cześć
I jeszcze zachować życie?
Kto może myślą pieścić skroń,
Twych włosów bawić się splotem?
Kto pić namiętną może woń —
I jeszcze nie umrzeć potem?
A jak konwalii biały kwiat
Usycha na twojem łonie,
Tak każdy zginąć byłby rad
Z uśmiechem szczęścia przy zgonie.
Lecz, widząc ciebie, odejść znów
W samotne ziemi obszary:
Na te męczarnie niema słów,
I niema straszniejszej kary!
Więc powiedz, powiedz: jaki Bóg
Zrobił cię światów królową?
Bo ja chcę umrzeć u twych nóg —
Byś mnie wskrzesiła nanowo!