Ta strona została uwierzytelniona.
Pytaniami wszystkich nudzi
I zaczepia co dnia
Ptaki, chmury, nawet ludzi, —
Każdego przechodnia.
Wszyscy się już z niego śmieją
Szczerze lub obłudnie;
On się żywi wciąż nadzieją, —
Coraz bardziej chudnie.
Dziś znów patrzy w jedną stronę
I wzdycha okropnie...
Słońce poszło spać, znudzone:
Zrobiło roztropnie.
Księżyc wyszedł już z gospody,
Po niebie się toczy,
Zrumienione ma jagody
I nabrzękłe oczy;
Podpił sobie starowina,
Tacza się wśród drogi
I do gwiazd się brać zaczyna,
A te przed nim — w nogi!
Więc niechętnie idzie daléj,
Gorzko się uśmiecha,
Mrucząc: „Dyabli to nadali:
„Starość nie uciecha