Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/244

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.


Ta srebrzysto-lica
Błękitów dziewica,
Zwana księżycem na ziemi,
Połyskując, sunie
Po mem wiotkiem runie,
Wzdętem powiewy nocnemi.

A gdzie w mym namiocie
W cichym stóp swych locie,
Co słyszą tylko anioły,
Przerwie tkankę cienką, —
Zaraz przez okienko
Tłum gwiazd przegląda wesoły.

Ja, widząc, jak chyże
Przelatują w wirze
Niby złocistych pszczół roje,
Z uśmiechem rozwinę
Namiotu szczelinę —
Aż morza, jeziora, zdroje,
Jak strzępki błękitu
Strącone ze szczytu,
W księżyc i gwiazdy przystroję.