Strona:PL Adam Asnyk-Poezje t.3.djvu/254

Ta strona została uwierzytelniona.

TENNYSON.




Tithonus.



Lasy butwieją, lasy padają i giną,
Obłoki wypłakują łez swoich brzemiona,
Człowiek orze swe pole i pod niem się kładzie,
Po kilku wiosnach łabędź kończy swoje trwanie:
Mnie jednego okrutna nieśmiertelność trawi;
Ja więdnę wciąż powoli w twych boskich objęciach,
Tu na cichej granicy dalekiego świata;
I mój cień siwowłosy wędruje jak mara
Przez te przestrzenie wschodu senne i milczące,
Przez mgieł zwoje i lśniące przedsienia poranku.

Niestety! ten cień siwy był niegdyś człowiekiem
Tak dumnym z swej piękności i z twego wyboru —
Co go zrobił wybranym — że w swem wielkiem sercu
Nie chcąc być niższym, sam się uznawał za boga!