Ta strona została uwierzytelniona.
Wszak stan twój dłużej z moim nie może iść w parze!
Już mnie chłodem przejmują twe różowe cienie,
Już są zimnemi dla mnie wszystkie twoje światła,
I zwiędłe moje stopy na twym lśniącym progu
Lodowacieją zwolna, gdy się mgły podnoszą
Nad polem, wkoło domostw tych szczęśliwych ludzi,
Którzy mogą umierać, i wkoło porosłych
Trawą mogił — szczęśliwszych jeszcze, co pomarli.
Puść mnie, i powróć ziemi, do której należę!
Widzisz wszystko: więc będziesz i grób mój widziała,
Co poranku swą piękność odnawiając wieczną.
Ja, proch w prochu, zapomnę o tych sferach próżnych
I o tobie, na srebrnych wracającej kołach.