Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 357.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Za wiatrem znowu obłok nadbiega wilgotny:
I tak dzień naprzemiany był chłodny i słotny.

Tymczasem Major belki schnące pode dworem
Każe wlec, w każdéj belce wysiekać toporem
Półokrągłe otwory, w te otwory wtyka
Nogi więźniów, i drugą belką je zamyka.
Oba drewna goździami przebite po rogach
Scisnęły się, jako psie paszczęki, na nogach.
Zaś powrozami mocniéj sznurowano ręce
Na plecach szlachty; Major ku większéj ich męce
Kazał pierwéj poździerać z głów konfederatki,
S pleców płaszcze, kontusze, nawet taratatki,
Nawet żupany. I tak szlachta skuta w kłodzie
Siedziała rzędem; dzwoniąc zębami na chłodzie
I na deszczu, bo coraz wzmagała się słota.
Nadaremnie Kropiciel dąsa się i miota.

Darmo Sędzia za szlachtą instancyę wnosi,
I Telimena łączy proźby do łez Zosi,
Ażeby miano większy wzgląd na niewolników.
Wprawdzie officer rotny Pan Nikita Rykow,