Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 498.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nie wie jak się pokłonić, gdzie ma podziać ręce,
On co tak gesty lubił! ręce za pas sadził —
Nie masz pasa — tylko się po żołądku gładził;
Postrzegł omyłkę; bardzo zmięszał się, spiekł raka,
I ręce obie schował w jedną kieszeń fraka.
Idzie jakby przez rózgi śród szeptów i drwinek,
Wstydząc się za frak jakby za niecny uczynek;
Aż spotkał oczy Maćka, i zadrżał z bojaźni.

Maciéj dotąd z Rejentem żył w wielkiéj przyjaźni,
Teraz wzrok nań obrócił tak ostry i dziki
Że Rejent zbladnął, zaczął zapinać guziki,
Myśląc że Maciej wzrokiem suknie z niego złupi;
Dobrzyński tylko dwakroć wyrzekł głośno: głupi!
I tak strasznie zgorszył się z Rejenta przebrania
Że zaraz wstał od stołu, i bez pożegnania
Wymknąwszy się, wsiadł na koń, wrócił do Zaścianka.

A tymczasem Rejenta nadobna kochanka,
Telimena, rostacza blaski swéj urody,
I ubior od stóp do głów co najświeższéj mody.
Jaką miała sukienkę, jaki strój na głowie,