Strona:PL Adam Mickiewicz-Pan Tadeusz 512.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zasmuceni, strwożeni, słuchacze zwątpili,
Czy instrument niestrojny? czy się muzyk myli?
Nie zmylił się mistrz taki! on umyślnie trąca
Wciąż tę zdradziecką stronę, mellodyę zmąca,
Coraz głośniéj targając akkord rozdąsany,
Przeciwko zgodzie tonów skonfederowany;
Aż Klucznik pojął Mistrza, zakrył ręką lica
I krzyknął: znam! znam głos ten! to jest Targowica!
I wnet pękła ze świstem strona złowróżąca;
Muzyk bieży do prymów, urywa takt, zmąca,
Porzuca prymy, bieży z drążkami do bassów.

Słychać tysiące coraz głośniejszych hałasów,
Takt marszu, wojna, attak, szturm, słychać wystrzały!
Jęk dzieci, płacze matek — Tak mistrz doskonały
Wydał okropność szturmu, że wieśniaczki drżały,
Przypominając sobie ze łzami boleści
Rzeź Pragi, którą znały s pieśni i s powieści,
Rade że mistrz nakoniec, strónami wszystkiemi
Zagrzmiał, i głosy zdusił jakby wbił do ziemi.

Ledwie słuchacze mieli czas wyjść z zadziwienia,