Strona:PL Adam Mickiewicz - Konrad Wallenrod.djvu/39

Ta strona została przepisana.

„Tu róże zwiędły; innego chcę barda,
Zakonnik rycerz, innej chcę piosenki,
Niechaj mi będzie tak dzika i twarda,
Jak hałas rogów i oręża szczęki,
I tak ponura, jak klasztorne ściany,
I tak ognista, jak samotnik pjany.

„Dla nas, co święcim i mordujem ludzi,
Mordercza piosnka niech świętość ogłasza,
Niechaj rozczula i gniewa i nudzi,
I znowu niechaj znudzonych przestrasza.
Takie jest życie — taka piosnka nasza.
Kto ją zaśpiewa? kto?“ — „Ja“ odpowiedział
Sędziwy starzec, który u podwojów
Między giermkami i paziami siedział,
Prusak czy Litwin, jak widać ze strojów:
Brodę miał gęstą, wiekiem ubieloną,
Głowę obwiewa ostatek siwizny,
Czoło i oczy zakryte zasłoną,
W twarzy wyryte lat i cierpień blizny.

W prawicy starą lutnię pruską nosił,
A lewą rękę wyciągnął do stoła,
I tem skinieniem posłuchania prosił.
Ucichli wszyscy. — „Ja śpiewam, zawoła.
Dawniej Prusakom i Litwie śpiewałem,
Dziś jedni legli w ojczyzny obronie;
Drudzy, żyć nie chcąc po ojczyzny zgonie,
Dobić się wolą nad jej martwem ciałem,
Jak sługi wierne w dobrym i złym losie
Giną na swego dobroczyńcy stosie;
Inni sromotnie po lasach się kryją;
Inni, jak Witold, między wami żyją.