Strona:PL Adam Mickiewicz - Moja pierwsza bitwa.djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.

Moskale rozdzielą swe siły, aby korzystać z tego momentu i uderzyć na nich; tak przynajmniej przypuszczam, aczkolwiek nie kuszę się rozprawiać o planie bitwy. Tyle wiem, że w najkrytyczniejszej chwili usłyszeliśmy od lewej strony tentent konnicy, pędzącej galopem i w kilka minut potem owa druga baterja zamilkła, gdyż była zdobytą.
Nasz dowódzca zawrócił się i poskoczył ku głównej sile naszych szwadronów, wołając: „Naprzód kłusem! naprzód wiara!“ I cała nasza jazda, uszykowana w dwa szeregi, posunęła się, mijając naszą baterję. „Idą do szarży!“ wołali nasi kanonierzy i zaraz zaprzestaliśmy strzelać. Jakiż to widok? Młode ułany z zapalonym wzrokiem, rozognioną twarzą, rwali się niecierpliwie naprzód, ale radzi nieradzi musieli słuchać surowych rozkazów dowódzcy, który ciągle powtarzał: „Kłusem! naprzód! kłusem!“ Widać było z ruchu chorągiewek, jak gorączkowo drgały ręce żołnierzy. Nakoniec ozwały się trąby, zniżały się chorągiewki i już kopnięto się na nieprzyjaciela. „Naprzód! galopem! naprzód wiara!“
Pognali! — Myśmy zostali przy naszych armatach, nic nie robiąc, a nawet nic nie myśląc. Artylerja niedawno tak ruchliwa i hałaśliwa, zdawała się jak skamieniała. Dusze nasze uleciały daleko i usiadły na ostrzach grotów ułańskich. Oto już blizko są Moskali! Już moskiewskie szeregi rozwijają się, aby ich przyjąć. Kanonierzy powyłazili na lawety, na jaszyczki i patrzą w przestrzeń, podani naprzód, z gębą otwartą; a była ta-