ściślejszem gronem domowem, spotykał się Mickiewicz w Towarzystwie Litewskiem i Ziem Ruskich z mnóstwem emigrantów typowych, jakby wczoraj z nad Niemna przybyłych, oryginałów, którzy w mowie, wymowie, zwrotach, ruchach i gestach tworzyli na paryskim bruku osobliwe kontrasty z otoczeniem cudzoziemskiem. Codzień przypominał się Poecie nad Sekwaną nowogródzki mikrokosmos, mały, ukochany światek ludzi swoich, wraz z nim zagnanych między obce dusze na długo, może na zawsze...
Odczuł Poeta boleśnie wśród odmętu obcej stolicy pustkę duchową, zrozumiał, że raj utracony lat pacholęcych nie wróci... I zatęsknił Adam do tego raju.
Z tęsknoty zrodził się poemat, który miał być odtworzeniem wszystkiego, co żyło mu zawsze w duszy, a co teraz na wychodztwie miało stać się kordjałem, pokrzepieniem w niedoli zbiorowej.
W całej przeszłości i w całej przyszłości
Jedna już tylko dziś kraina taka,
W której jest trochę szczęścia dla Polaka:
Kraj lat dziecinnych! On zawsze zostanie
Święty i czysty...
W tym, kraju odnaleźć chciał Poeta niejako samego siebie, w nim pokrzepić się na dalszą pielgrzymkę żywota.
Kraj lat dziecinnych rozgościł się w pierwszym roku emigracyjnym na dobre w duszy Poety i to z taką wszechwładną siłą, że naprzekór hałasom paryskim, podnieconej wówczas temperaturze politycznej i kłótniom stronnictw polskich na emigracji — Mickiewicz przystąpił późną jesienią r. 1832 do pisania poematu.
Na wybór osnowy wpłynęły całkiem naturalnie wspomnienia osobiste z „kraju lat dziecinnych“, wspomnienia odświeżone niedawno w rozmowach z bratem Franciszkiem w Wielkopolsce. Dzieckiem był Adam ośmioletniem, gdy ojciec jego, Mikołaj, bronić musiał siebie i całej swej rodziny przed groźbami i zamachem niebezpiecznego w zie-