poprzednich... W połowie lutego r. 1834 wieczór, pod szarą godzinę, kiedyśmy pocichu gwarzyli, widząc gospodarza, w drugim pokoju przy kominku szparko machającego piórem po papierze, powstał od stolika Adam z rozpromienioną twarzą i zawołał ku nam: „Chwała Bogu! oto w tej chwili podpisałem pod „Panem Tadeuszem“ wielkie finis“. (Bohdan Zaleski). Nazajutrz (d. 14 lutego r. 1834) po ukończeniu „pieśni ogromnych dwunastu“ Mickiewicz z zadowoleniem donosił Odyńcowi: „Wiele mierności[1], wiele też dobrego... Za parę tygodni druk zaczynam... Co tam najlepsze, to obrazki z natury kreślone naszego kraju i naszych obyczajów domowych“. A w ciągu druku swego arcydzieła (d. 19 kwietnia r. 1834) w zupełnie podobny sposób zwierzał się przed bratem Franciszkiem: „W mojem nowem dziełku (!)...znajdziesz opisy naszego życia domowego, polowań, koncepty palestranckie... Pisanie tych rzeczy bawiło mię niezmiernie, przenosząc mnie w nasze miłe strony rodzinne“.
Rozpoczął się druk „Pana Tadeusza“ i postępował śpiesznie pod okiem autora, niecierpliwiącego się „drabowaniem liter“, jak nazywał żmudną korektę. Wiosna r. 1834 była pogodna, ciepła. Mickiewicz w towarzystwie Bohdana Zaleskiego, mieszkającego w Sèvres, używał dowoli dalekich spacerów. „W zanadrzu i po kieszeniach nosił zawżdy korekty drukarskie, przeglądając je najczęściej leżący na murawie z ołówkiem w ręku“. Zanim „Pan Tadeusz“ wyszedł z druku, Poeta odczytywał go znakomitszym wychodźcom, wysoko przez się cenionym: Adamowi ks. Czartoryskiemu, J. U. Niemcewiczowi, jenerałowi Kniaziewiczowi (który żywcem był uwieczniony w księdze XII!), jenerałowi Pacowi i pułkownikowi Władysławowi Zamoyskiemu. Niemcewicz w pamiętnikach swych zapisał wrażenia bezpośrednie, wychwalając „trafnie i szczęśliwie skreślone obrazy niknących
- ↑ Tak w autografie; nie marności, jak dotychczas drukowano.