O ileż głębiej od oficjalnej naszej ówczesnej krytyki sięgnął w głąb arcydzieła szczery demokrata, Stanisław Worcel, który w liście do Mickiewicza tak swe wrażenia przejmująco nakreślił:
„Po latach czterech odosobnienia... wpadł mi w ręce wtedy już całemu światu znany twój „Pan Tadeusz“. Znajomym czytałem go głośno i nieraz musiałem czytanie przerwać, tak mię wzruszało całkowite przeniesienie ciałem i duszą na polskie, ojczyste nasze niwy...“ Worcel zamierzał napisać w angielskiem Monthly Magazin artykuł o „Panu Tadeuszu“. W dalszym ciągu listu nazywał go „kamieniem grobowym, położonym ręką genjuszu na starej Polsce naszej, który tak uderzający obraz przed oczami jej synów nieboszczki Matki ich przedstawia, że nietylko całą jej duszę wyczytać w nim mogą, ale jeszcze i te rozeznają rysy codzienne, które w nich samych przelała i które stanowią przejście ze zmarłego do żyjącego pokolenia, bratając tym sposobem przeszłość z przyszłością, a z grobu wydobywając zaród przyszłego naszego życia“.
Tak przemówił za rzesze współczesnych wychodźców nie literat, ale Polak gorąco czujący i wdzięczny za „uczucia, jakie w nim rozbudził“ potężny utwór narodowy.
Od „demokraty“ Worcla nie gorzej odczuł znaczenie „Pana Tadeusza“ — „arystokrata“, Edward Raczyński, gorący patrjota Wielkopolski. „Od pięciu lat — pisał on do Mickiewicza — jak się z naszych stron oddaliłeś, zrobiłeś współziomkom swoim upominek, który tak długo niezawodnie trwać będzie, jak polski język. Ja „Tadeusza“ wszędzie z sobą wożę, uważam go za galerję obrazów narodowych“, a w rok potem znowu: „Tadeusz“ z rąk moich nie wychodzi. Tak jak dawniej wierzono in Vergilianas sortes, ja w „Tadeusza“ wierzę... Niech Ci Bóg sił i zdrowia użycza“. Wobec zapowiedzi Mickiewicza, że „ma ochotę pewne epoki historji naszej wierszem opisać“, Raczyński z radością
Strona:PL Adam Mickiewicz - Pan Tadeusz.djvu/021
Ta strona została przepisana.